środa, 24 kwietnia 2013

Imagin 2 (z Little Mix) #2

Teraz zgodnie z obietnicą druga część:




-Halo?

-Hej Jesy. Co tam? Eee, wiem głupie pytanie…
Już wiem kto to był. To Cher. Cher Lloyd. Spotkaliśmy ją na jednym z poprzednich występów. Jak to dziewczyny w podobnym wieku, łatwo się dogadywałyśmy.

-Hej – odpowiedziałam zapłakana.

-Jesy, nie płacz to nic nie da…


Cisza.

-Nie możesz się poddać! Nie teraz. Jesteście tak daleko. Macie duże szanse dotrzec do finału!

- Ale ty… nic nie rozumiesz…

-Rozumiem, -odpowiedziała z wyrzutem. – Ja też przez coś takiego przechodziłam. I nie tylko ja i ty. Wszyscy artyści. Najważniejsze jest nie poddawać się!

- Eeeee… - westchnęłam

- Jesy no weź!!!

-Chyba masz rację…

Teraz chyba jakoś zebrałam w sobie nadzieję. Chciałam zemścić się na tych wszystkich hejterach. I przede wszystkim nie zawieść fanów. Szybko odpowiedziałam:

- Dziękuję za radę. Jesteś WIELKA!

I szybko pobiegłam z powrotem. ‘Dziękuję ci Cher! Jesteś naprawde nie zastąpiona!’
Tylko te mysli przechodziły mi przez głowę.
Jak mogłam być taka głupia??? Dać tym ludziom taką satysfakcję? Narobić sobie takiej siary!? Musiałam jak najszybciej wrócić tam i wszystko naprawić.

Teraz już nie szłam. Biegłam. I to najszybciej jak się dało. Nie zwróciłam na to wcześniej uwagi, ale przeszłam prawie pół miasta. Na szczęście dość dobrze znałam okolice.

Otwarłam drzwi, dziewczyny już tam czekały. Nie zaśpiewały beze mnie. ‘Jakie one są kochane’ –pomyślałam.

Występ wyszedł nam super. Jeszcze nigdy nie śpiewało mi się tak dobrze. Nawet z domu z karaoke. Zadowolona uśmiechałam się do publiczności.

Dryyyyynnn!!!!

Co!??!! Dryyyynnn!?!?! Budzik!?!?!?

Otwarłam oczy. Leżałam na łóżku. W moim chwilowym hotelowym pokoju. Przetarłam oczy. Sięgnełam po komórkę. 4:16. A więc to tylko sen!? O bosh…

Tak czy owak, mam motto życiowe. ‘Nie poddawaj się’. Dziękuję Cher.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz