piątek, 30 maja 2014

Imagin


     "Leżę w białej Sali, podpięta pod przeróżne urządzenia. Zemdlałam. Tyle pamiętam z wczorajszego dnia. Boli mnie głowa, czuję się ospała i zmęczona. Co dwie godziny łykam białe tabletki, które rzekomo mi pomagają. W pewnym momencie do mojego pomieszczenia, gdzie leżę sama, wchodzą dwie, niewysokie panie z tacą na kółkach.

        -Dzień dobry, pani Cher?- pyta się jedna, blondynka.

         Kiwam głową na znak, że to ja. Mam zbyt mało siły, aby wydusić z siebie chociaż jedno słowo, jakby zapchali mi gardło.

-Jak się pani czuje?- zadaje pytanie druga, tym razem rudowłosa.

Nic nie odpowiadam, tylko przewracam głową w tą i z powrotem, aby uświadomić, że czuję się nijako. Ani dobrze, ani źle.

-Pamięta coś pani z wczoraj?- pyta się pierwsza.

Znowu kręcę głową.

-Otóż miała pani wypadek. Pewien chłopak, szatyn potrącił panią, w trakcie, gdy szła pani przez przejście. Sprawca uciekł z miejsca zdarzenia, ale teraz jest na komisariacie.

Panie wychodzą, zostaję sama. Znów. Rodzina daleko, na wakacjach w Grecji. Nic nie wiedzą, nie chcę ich martwić. Dam radę sama ze swoimi myślami.

     W pewnym momencie czuję się słabsza, tracę siły, zamykam oczy, boję się.



I am tired, I'm growing older.
I’m getting weaker every day...
I carry the weight of you.
I carry the weight of you.



     Dzień, w którym wychodzę z tego strasznego miejsca będzie jutro. Trzymam swoje myśli, przy sobie, aby wypuścić je na wolność, dopiero następnego dnia. Bardzo tego pragnę. Patrzę w okno naprzeciwko mojego łóżka. Bawiące się dzieci, zakochana dwójka uśmiecha się do siebie. Starsza pani niesie zakupy, mama z małym niemowlęciem. Do mojej sali wchodzi Craig. Uśmiecha się, w ręce ma bukiet czerwonych róż. Podchodzi do mnie, wręcza mi kwiaty i całuje w polik. Spuszczam mój wzrok i pozwalam moim myślom uciec. Wstaję z łóżka, odłączam kable, ubieram się w moją sukienkę, która leży obok, wychodzę. Uciekam. Idę chwiejnym krokiem przez długi korytarz, wiele ludzi patrzy się na mnie. Dochodzę do drzwi, chwytam klamkę, pociągam ją, wychodzę. Mimo zmęczenia, biegnę w stronę słońca. Śledziłam je w tajemnicy, po 2 miesiącach białej pustki mogę uciec.



And I’m tired, I'm growing older.
I’m getting weaker every day.
We follow the sun down low.
We follow the sun down low.



     Siedzę nad rzeką, moczę swoje stopy w przeźroczystej wodzie. Cieszę się najmniejszą rzeczą. Jak ryby pływają, jak ptaki śpiewają, jak wiatr wieje. Nauczyłam się żyć aktualną chwilą i mieć radość z drobnostek.

     W pewnym momencie czuję się słabsza, tracę siły, zamykam oczy, boję się. Odchodzę. Na zawsze.



I am tired, I'm growing older.
I’m getting weaker every day...
I carry the weight of you.
I carry the weight of you."

                                   Nadesłała - Lie ♥                                             
                                                                       Madziaa

1 komentarz:

  1. Jeju, tak bardzo dziękuję za pokazanie mojej pracy. To takie miłe... Zaraz namyślę się co do adminki, a póki co mam pytanie. Jaka dziewczyna wykonała Wam szablon, ma twittera?

    OdpowiedzUsuń