środa, 8 maja 2013

Imagin 'Ze szkolnego pamiętnika #1' ( z One Direction)



W tym imaginie Cher ma 17 lat, chodzi do szkoły, do jednej klasy z chłopakami z 1d,jest singielką . Nie ma 1d, Cher i chłopcy to po prostu przyjaciele.

  Był piątek. Do końca lekcji, dokładnie maty zostało jakieś niecałe 5 minut. ‘Jeszcze chwila i nareszcie weekend. Jutro z Niallem, Hazzą i Lou idziemy na kręgle’ – te myśli powtrzymywały mnie od skonania z nudów. Nienawidzę  maty. ‘Jeszcze 2 minuty’. Noo tak, na miłych myślach czas szybko leci. :)
Zadzwonił dzwonek. Plecak na plecy i pędem do drzwi. Ktoś rękami nakrywa mi oczy. Wiem że to Harry. On często tak robi. Ściągam jego ręce i znowu wszystko widzę.
-Hej – mówię z uśmiechem na ustach.
-Siema – odpowiada brunet
- Nudna ta mata…
-Noo niewiem. Mi się nie nudziło.
- Tobie to się nigdy nie nudzi – powiedziałam śmiejąc się – Niestety siedzisz na drugim końcu klasy i ja już nie mam takiego ubawu.
- Dlatego zawsze śpisz???
-Haha. – tym razem udaję śmiech.
- To co widzimy się na kręglach?
- Noo a jakJ
Delikatnie całuje mnie w policzek, po ginie w tłumie uczniów.

‘Ach ten Harry’

Spacerem idę do domu. Myśle o  Harrym. Zachowuje się jakoś podejrzanie. Nigdy na porzegnanie nie całował mnie w policzek. Może on coś do mnie czuje? Nie. Jasne że nie. To tylko przyjaciel. Nic więcej i tak już będzie.
Sobota rano. Ziewająć wstaję z łóżka. Takładam miękkie kapcie i powoli idę w stronę szafy. Duża, ciemnobrązowa stoji w rogu pokoju. Otwieram wyciągam naszykowane już wczoraj ubrania. Już w dużo lepszym stanie wlekę się do łazienki. Myję buzię  i zęby, starannie robię makijaż. ‘Dzisiaj kręgle’ – myśle. Podekscytowana calą sytuacją, że zobaczę HarregoJ idę do kuchni zrobić coś do jedzenia. Jednak nie czuję głodu. Wogólę. Cały czas mysle o nim. ‘Przecież on ci się podoba’ - ‘Nie wcale ze nie’ – sprzeczam się z własnym sumieniem. Myślę o tym co było. O tym buziaku, o tym jak mnie cały czas zaczepia. Nie wkurzam mnie to. Wręcz przeciwnie.
Jest wpół do dwunastej. Kręgle są p 17:30, a ja już nie mogę się doczekać. Nudzę się. Dlaczego ten czas płynie tak wolno? Ktoś dzwoni do drzwi. Wpuszczam tego kogoś. I otwieram drzwi. Stoje naprzeciwko Harrego.
-Hej – uśmiecha się
- Wejdź – odpowiadam bo nic innego nie przyszło mi do głowy.
- Nie trzeba. Chciałem się tylko zapytać czy dasz się namówić na spacer.
-Tak jasne.
Ubieram kurtkę po czym schodzimy po schodach. Na dworze jest dosyć ładna, wiosenna pogoda. Powoli idziemy parkową uliczką.  Swobodnie rozmawiamy. Harry co chwile uśmiecha się do mnie.
- Muszę już spadać – mówi Harry – moja mamusia gotuje obiad.
- Noo to nie zawracam ci głowy – szczerze się szeroko, chociaż tak naprawde mam ochotę krzyknąć – „Harry nie ochoć, proszę!”
- Chodź odprowadzę cie i idę
Do mojego apartamentu jest tylko kawałek. Stajemy pod drzwiami. Stoję naprzeciwko Harrego.
- Bardzo Cię lubię – mówi
- Ja ciebie też.
Przytulił mnie mocno i poszedł machając ‘pa pa’
Wchodzę do mieszkania. Wszędzie bałagan. Pomału zaczynam sprzątać. Myślę o Harrym. Był dzisiaj jakiś spięty. Jakby chciał mi coś powiedzieć.
W pokoju robi się coraz czyściej. Na podłodze nie walaja się już brudne ubrania i inne takie. Ktoś dzwoni. Sięgam po komórkę. To Harry. Szybko odbieram.
- Halo?
- Cher to ty?
- No a kto inny.
- Noo bo widzisz…
- Coś nie tak??? – w głębi duszy strasznie się cieszę. Może chce powiedzieć że coś do mnie czuje:D
- Noo… ja… chcę wrócić do Taylor. Żałuje tego co zobiłem. Naprawdę ją upokorzyłem.
Zatkało mnie. On i Tay? Ta…
- Cher jesteś tam?
- Tak jestem, jestem. Coś trochę przerywa. No zrób jak chcesz. Ważnę żebyś był szczęśliwy.
-Miło to słyszeć.
Rozłącza się.
Łzy leją się strumieniami. Płacząc siadam na łóżko. ‘Jak on mógł’. Jest już 17:00. Nie mam siły iść na kręgle. Pewnie pójdzie z Taylor.
Ktoś dzwoni. Harry. Nie odbieram.
Dzwoni drugi raz. I trzeci. I piąty. Cały czas to on.
Ktoś puka do drzwi. Pomału idę i otwieram. Już mi wszystko jedno. To jednak nie Harry. W drzwiach stoi Niall. Pomału wchodzi do środka. Tuli mnie mocno.
- Co się stało???  - przyjaźnie pyta
- Co się stało?! Harry idzie wyznawać Taylor miłość.
- Cher, widzisz, to nie tak. On tak naprawdę nic do niej nie czuje. To ona…
- Przestań! - odpycham go od siebie
- To naprawdę nie tak!
Trzaskam drzwiami. Noo gorzej być nie może. Siadam w kocia, na ziemi i płaczę. Tak bez końca.
18:30. Mam już dosyć tego płaczu. Nie będę taka miękka. Idę do łazienki, biorę prysznic, robię makijaż, zmieniam ciuchy i wychodzę na spacer. Ale nie spaceruje po parku. To za bardzo wspomina mi dzisiejszy spacer z Hazzą. Idę na miasto. Oglądam wystawy sklepowe. Przed niektórymi zatrzymuje się na dłużej. Podoba mi się jedna czarna sukienka z wystawy, ale mam przy sobie tylko trochę drobnych, więc idę do pobliskiego baru. Wchodzę do przytulnego pomieszczenia. Przy stolikach siedzi niewiele ludzi. Nie wygląda to na pięciogwiazdkowy lokal, ale co tam. Podchodzę do baru. Kelner obsługuje innego klienta.  W spokoju czekam na swoja kolej. Drzwi baru otwieraja się, a do środka wchodzi … Harry! Pomału wstaję i szykuję się do wyścia. Jednak lokaty szybko podbiega do mnie i próbuje się wytłumaczyć.
- Cher proszę, pozwól mi się wytłumaczyć! To Taylor zmusiła mnie do tego żebym do niej wrócił Ja.. ja tego wcale nie chciałem!
-Weź daruj sobię tą gadkę!
-Cher noo weź, zrozum! – składa ręce do modlitwy
-Najpierw mieszasz mi w głowie a potem mówisz że wracasz do … jesteś nikim! Zwykłym śmieć…
Cisza. Harry delikatnie całuje mnie w usta. Jeszcze nikt mnie tak nigdy nie uciszył. Zapominam o Tay i o tej całej dennej sytuacji.
Kelner patrzy na nas i mruczy pod nosem coś w stylu ‘ Ach.. ta młodzież.’ Kończymy tę romantyczną chwilę i przepraszamy kelnera.
- To co już nie jesteś obrażona?
- Jest… Ok…
- No to zmawiacie coś czy nie?! – pyta zniecierpliwiony kelner.
- Tak. Cokolwiek. – mówię i patrzę Harremu w oczy.

___________________________________________________
Tak znowu Harry. Następnym razem napisze o Niallu

Madziaa;*** 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz