W tym imaginie
Cher ma 17 lat, chodzi do szkoły, do jednej klasy z chłopakami z 1d,jest
singielką . Nie ma 1d, Cher i chłopcy to po prostu przyjaciele.
Był piątek. Do końca lekcji, dokładnie maty
zostało jakieś niecałe 5 minut. ‘Jeszcze chwila i nareszcie weekend. Jutro z
Niallem, Hazzą i Lou idziemy na kręgle’ – te myśli powtrzymywały mnie od
skonania z nudów. Nienawidzę maty.
‘Jeszcze 2 minuty’. Noo tak, na miłych myślach czas szybko leci. :)
Zadzwonił dzwonek.
Plecak na plecy i pędem do drzwi. Ktoś rękami nakrywa mi oczy. Wiem że to Harry.
On często tak robi. Ściągam jego ręce i znowu wszystko widzę.
-Hej – mówię z
uśmiechem na ustach.
-Siema – odpowiada
brunet
- Nudna ta mata…
-Noo niewiem. Mi
się nie nudziło.
- Tobie to się
nigdy nie nudzi – powiedziałam śmiejąc się – Niestety siedzisz na drugim końcu
klasy i ja już nie mam takiego ubawu.
- Dlatego zawsze
śpisz???
-Haha. – tym razem
udaję śmiech.
- To co widzimy
się na kręglach?
- Noo a jakJ
Delikatnie
całuje mnie w policzek, po ginie w tłumie uczniów.
‘Ach ten Harry’
Spacerem idę do domu.
Myśle o Harrym. Zachowuje się jakoś
podejrzanie. Nigdy na porzegnanie nie całował mnie w policzek. Może on coś do
mnie czuje? Nie. Jasne że nie. To tylko przyjaciel. Nic więcej i tak już
będzie.
Sobota rano.
Ziewająć wstaję z łóżka. Takładam miękkie kapcie i powoli idę w stronę szafy.
Duża, ciemnobrązowa stoji w rogu pokoju. Otwieram wyciągam naszykowane już
wczoraj ubrania. Już w dużo lepszym stanie wlekę się do łazienki. Myję
buzię i zęby, starannie robię makijaż.
‘Dzisiaj kręgle’ – myśle. Podekscytowana calą sytuacją, że zobaczę HarregoJ idę do kuchni zrobić coś do jedzenia.
Jednak nie czuję głodu. Wogólę. Cały czas mysle o nim. ‘Przecież on ci się
podoba’ - ‘Nie wcale ze nie’ – sprzeczam się z własnym sumieniem. Myślę o tym
co było. O tym buziaku, o tym jak mnie cały czas zaczepia. Nie wkurzam mnie to.
Wręcz przeciwnie.
Jest wpół do
dwunastej. Kręgle są p 17:30, a ja już nie mogę się doczekać. Nudzę się.
Dlaczego ten czas płynie tak wolno? Ktoś dzwoni do drzwi. Wpuszczam tego kogoś.
I otwieram drzwi. Stoje naprzeciwko Harrego.
-Hej – uśmiecha
się
- Wejdź –
odpowiadam bo nic innego nie przyszło mi do głowy.
- Nie trzeba.
Chciałem się tylko zapytać czy dasz się namówić na spacer.
-Tak jasne.
Ubieram kurtkę po
czym schodzimy po schodach. Na dworze jest dosyć ładna, wiosenna pogoda. Powoli
idziemy parkową uliczką. Swobodnie
rozmawiamy. Harry co chwile uśmiecha się do mnie.
- Muszę już spadać
– mówi Harry – moja mamusia gotuje obiad.
- Noo to nie
zawracam ci głowy – szczerze się szeroko, chociaż tak naprawde mam ochotę
krzyknąć – „Harry nie ochoć, proszę!”
- Chodź odprowadzę
cie i idę
Do mojego
apartamentu jest tylko kawałek. Stajemy pod drzwiami. Stoję naprzeciwko
Harrego.
- Bardzo Cię lubię
– mówi
- Ja ciebie też.
Przytulił mnie
mocno i poszedł machając ‘pa pa’
Wchodzę do
mieszkania. Wszędzie bałagan. Pomału zaczynam sprzątać. Myślę o Harrym. Był
dzisiaj jakiś spięty. Jakby chciał mi coś powiedzieć.
W pokoju robi się
coraz czyściej. Na podłodze nie walaja się już brudne ubrania i inne takie. Ktoś
dzwoni. Sięgam po komórkę. To Harry. Szybko odbieram.
- Halo?
- Cher to ty?
- No a kto inny.
- Noo bo widzisz…
- Coś nie tak??? –
w głębi duszy strasznie się cieszę. Może chce powiedzieć że coś do mnie czuje:D
- Noo… ja… chcę
wrócić do Taylor. Żałuje tego co zobiłem. Naprawdę ją upokorzyłem.
Zatkało mnie. On i
Tay? Ta…
- Cher jesteś tam?
- Tak jestem,
jestem. Coś trochę przerywa. No zrób jak chcesz. Ważnę żebyś był szczęśliwy.
-Miło to słyszeć.
Rozłącza się.
Łzy leją się
strumieniami. Płacząc siadam na łóżko. ‘Jak on mógł’. Jest już 17:00. Nie mam
siły iść na kręgle. Pewnie pójdzie z Taylor.
Ktoś dzwoni.
Harry. Nie odbieram.
Dzwoni drugi raz.
I trzeci. I piąty. Cały czas to on.
Ktoś puka do
drzwi. Pomału idę i otwieram. Już mi wszystko jedno. To jednak nie Harry. W
drzwiach stoi Niall. Pomału wchodzi do środka. Tuli mnie mocno.
- Co się
stało??? - przyjaźnie pyta
- Co się stało?! Harry
idzie wyznawać Taylor miłość.
- Cher, widzisz,
to nie tak. On tak naprawdę nic do niej nie czuje. To ona…
- Przestań! -
odpycham go od siebie
- To naprawdę nie
tak!
Trzaskam drzwiami.
Noo gorzej być nie może. Siadam w kocia, na ziemi i płaczę. Tak bez końca.
18:30. Mam już
dosyć tego płaczu. Nie będę taka miękka. Idę do łazienki, biorę prysznic, robię
makijaż, zmieniam ciuchy i wychodzę na spacer. Ale nie spaceruje po parku. To
za bardzo wspomina mi dzisiejszy spacer z Hazzą. Idę na miasto. Oglądam wystawy
sklepowe. Przed niektórymi zatrzymuje się na dłużej. Podoba mi się jedna czarna
sukienka z wystawy, ale mam przy sobie tylko trochę drobnych, więc idę do
pobliskiego baru. Wchodzę do przytulnego pomieszczenia. Przy stolikach siedzi
niewiele ludzi. Nie wygląda to na pięciogwiazdkowy lokal, ale co tam. Podchodzę
do baru. Kelner obsługuje innego klienta.
W spokoju czekam na swoja kolej. Drzwi baru otwieraja się, a do środka
wchodzi … Harry! Pomału wstaję i szykuję się do wyścia. Jednak lokaty szybko
podbiega do mnie i próbuje się wytłumaczyć.
- Cher proszę,
pozwól mi się wytłumaczyć! To Taylor zmusiła mnie do tego żebym do niej wrócił
Ja.. ja tego wcale nie chciałem!
-Weź daruj sobię
tą gadkę!
-Cher noo weź,
zrozum! – składa ręce do modlitwy
-Najpierw mieszasz
mi w głowie a potem mówisz że wracasz do … jesteś nikim! Zwykłym śmieć…
Cisza. Harry
delikatnie całuje mnie w usta. Jeszcze nikt mnie tak nigdy nie uciszył.
Zapominam o Tay i o tej całej dennej sytuacji.
Kelner patrzy na
nas i mruczy pod nosem coś w stylu ‘ Ach.. ta młodzież.’ Kończymy tę
romantyczną chwilę i przepraszamy kelnera.
- To co już nie
jesteś obrażona?
- Jest… Ok…
- No to zmawiacie
coś czy nie?! – pyta zniecierpliwiony kelner.
- Tak. Cokolwiek.
– mówię i patrzę Harremu w oczy.
___________________________________________________
Tak znowu Harry. Następnym razem napisze o Niallu
Madziaa;***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz